Braciszek.pl Żeglarski Serwis z Charakterem

O mnie słów kilka

Ammiszaddaj
,

Wycinek mapy 2158a '73 (zdjęcie własne)Ja, Ammiszaddaj Mam na imię Paweł. Urodziłem się w Łodzi jako przedostatni rocznik, którego nie ogłupiono przez wprowadzenie gimnazjów. Od dłuższego czasu czynię starania w kierunku przeprowadzki do Gdańska, co niestety nie jest tak proste jakby się mogło wydawać... Pięć lat spędziłem studiując Ochronę Środowiska na Politechnice Łódzkiej, co bardzo sobie chwalę. Poznałem tam wspaniałych ludzi, nauczyłem się uczyć i nie zapomniałem o myśleniu. Uczelni nie zamieniłbym na żadną inną i wydziału chyba też nie... Nie jestem polonistą, który nie umie policzyć reszty w sklepie. Nie jestem informatykiem, który nie ma znajomych ani wolnego czasu. Nie jestem też psychologiem, dyplomatą ani pedagogiem realizującym się w telesprzedaży.

Wiele lat temu mój ś.p. Dziadek zainteresował mnie spływami kajakowymi. Rok w rok razem pływaliśmy z PTTK po Krutyni lub Czarnej Hańczy. To były cudowne lata '90, będąc na Serwach chodziliśmy 3km w jedną stronę do Suchej Rzeczki skorzystać z telefonu i zadzwonić do domu - nie było komórek, kolejna okazja kontaktu czekała dopiero we Frąckach... Szczytem marzeń był walkman i kilka kaset nagranych z łódzkiego Radia Classic (o ironio losu, to ostatni działający magnetofon w moim domu). Na "Sto razy lepszej" liście przebojów królowało Modern Talking z płytą "Back for good".

Z Dziadkiem pływałem na spływy chyba kilkanaście lat, potem próbowałem je organizować samemu. Kilka razy się udało, aż nastąpiło lato 2004 roku, kiedy zostałem z zaliczkami, a wszyscy chętni zrezygnowali. Nie zastanawiałem się wtedy długo i postanowiłem pojechać na rejs wędrowno-szkoleniowy po Mazurach. Po latach śpiewania szant przy kajakowych ogniskach, czytania książek o żaglowcach i słuchania opowieści o odległych przygodach postanowiłem samemu spróbować żeglarstwa. Okazało się to strzałem w dziesiątkę - wtedy zrobiłem swój pierwszy paten żeglarski i od tego roku staram się każdą wolną chwilę spędzać na żeglowaniu. Studia sprzyjały temu postanowieniu, dawało się ustawić grafik zajęć tak, żeby piątek mieć wolny lub móc go opuścić i uciec na Zalew Sulejowski. W najlepszych czasach potrafiłem zorganizować rejs kosztujący 50zł za trzy dni (z jedzeniem, czarterem i dojazdem włącznie).

Na morzu... Będąc na studiach zacząłem też więcej czytać i aktywnie udzielać się w Internecie. Braciszek - Żeglarski Serwis z Charakterem zaliczając wzloty i upadki istnieje od 1. października 2004 roku. Alias braciszek.of.pl istniał już kilka lat wcześniej jednak dopiero wtedy został przekształcony w stronę związaną z żeglarstwem. Więcej o tym można przeczytać w cyklu "Wspomień czar".

Po studiach pracowałem jako instruktor żeglarstwa w Róży Wiatrów - po tym doświadczeniu wiem, że zdecydowanie wolę pływać ze studentami niż z młodzieżą przedmaturalną. Później zatrudniłem się u jednego z łódzkich dostawców Internetu. Atmosfera między pracownikami była zdecydowanie jedynym atutem tej firmy - jakość świadczonych usług przyprawiała mnie o ból głowy (byłem technikiem serwisu). Po półtora roku otworzyłem własną działalność gospodarczą i od tego czasu działam jako freelancer w sektorze telekomunikacji. Zajęcie jest całkiem przyjemne pod warunkiem, że nie odwiedza się klientów pt. "panie znowu nie działa"...

Lampka nocna Czasem się zastanawiam, czy nie urodziłem się 10-20 lat za późno - w czasach kiedy ludzie zamienili marzenia na rządzę pieniądza chyba nie do końca jestem szczęśliwy. Do tej pory jestem pod wrażeniem opowiadań, które zebrał Wojciech Seńków na swojej stronie o rybołówstwie dalekomorskim, o Odrze i ludziach, którzy pływali bez wszędobylskich kamer, gsmów i rezolucji UE nt. dozwolonej krzywizny bananów... Mówi się, że kto czyta - żyje wiele razy, kto czytać nie chce ten na jeden żywot jest skazany, chcę więc Wam na Braciszku udostępnić dużo tekstów, opowieści, wspomnień z rejsów i podróży.

Nie lubię żyć na akord, nie lubię walczyć o sukces w wyścigu szczurów, nie lubię "zaliczyć" jak najwięcej portów podczas rejsu - lubię solidnie robić to, co mam zrobić. Nie czytam "Żagli" ani "Wiatru" - nie lubię płacić za reklamy, które mnie nie interesują. Pisuję za to artykuły do "Dobrej Praktyki Żeglarskiej" jeśli tylko mam się czym wartościowym podzielić, i każdy numer czytam od deski do deski. Zamiast odwiedzać Mikołajki, Giżycko czy scenę disco-polową koło mariny w Gdyni wolę popływać po Zalewie Koronowskim albo zajrzeć na wyspę Ruden... i chociaż czasem lubię posłuchać muzyki, do której się nigdy nie przyznam, chyba najlepiej opisują mnie słowa ballady Starego Dobrego Małżeństwa:

Ja - cóż, włóczęga, niespokojny duch,
Ze mną można tylko iść na wrzosowisko,
I zapomnieć wszystko...

Jaka epoka, jaki wiek,
Jaki rok, jaki miesiąc,
Jaki dzień i jaka godzina...

Ze mną można tylko w dali znikać cicho...

Interesuję się też anime, elektroniką, informatyką, fantasy i science-fiction. Twórczość Rodenberry'ego czy Zajdla nie jest mi obca. Do tej pory lubię muzykę lat '80 i '90 bardziej niż jakąkolwiek inną... Dla ułatwienia powiem, że jestem niepoprawnym romantykiem i (matrymonialne!) nie mam dziewczyny. Pływałem na małych i dużych jachtach śródlądowych i morskich, na Fryderyku Chopinie i Darze Młodzieży (wg. opinii PZŻ też jest jachtem!). Bardzo miło wspominam rejsy z Olgą i Cichym na s/y Easy i nie wiem, czy bardziej mi się podobało na nich, czy jak pływałem z Baltic University na Chopinie. Żaglowce mają coś w sobie ale na małym jachcie jest się bliżej morza. Popłyńmy razem a sami się przekonacie co mam na myśli...

Designed and created by Ammiszaddaj - All rights reserved ® Copyright 2004-2024