Zima już chyba na dobre minęła a to oznacza, że mija ostatnia chwila na zaplanowanie letniego wypoczynku. Gdybyście przez jakieś niedopatrzenie jeszcze tego nie zrobili to mamy propozycję wyprawy w czasie...
Wyobraźcie sobie mężnych rycerzy stających w szranki o względy pięknych dam, dookoła mury obronne starego miasta i śpiewy bardów. Tego i wielu innych wspaniałości można doświadczyć podczas Tygodnia Średniowiecznego we Visby na Gotlandii. Zainteresowanych zapraszamy na rejs, jest jeszcze kilka wolnych miejsc.
W tym roku znów udało się wybrać na listopadowy rejs w okolice Rugii. Nieoczekiwanie okazało się to trudniejszym wyzwaniem niż zwykle ponieważ w tym samym terminie, na Zatoce Gdańskiej odbywała się duża impreza żeglarska "Bałtyk dla odważnych". Organizatorzy przetrzebili środowisko z potencjalnych chętnych ale ostatecznie udało się zebrać załogę.
Dwa tygodnie temu na stronie Jurka Kulińskiego został opublikowany mój tekst wspomnieniowy z żeglowania po Zalewie Greifswaldzkim. Jeśli ktoś jeszcze go nie czytał to serdecznie zapraszam bo ten rejs był całkiem inny niż wszystkie poprzednie...
Jakis czas temu nasz Czytelnik na emigracji przysłał ciekawą galerię zdjęć z wycieczki po dnie morza. Jak wiadomo są kraje, w których morze płata przeróżne figle sternikom - stąd niektóre rejsy są opatrzone "po wodach pływowych".
Dla tambylców takie zjawiska są równie normalne jak dla nas dzień i noc, jednak dla kogoś, kto nigdy wcześniej nie widział osuchy przy niskiej wodzie widok będzie co najmniej interesujący. Zapraszam na krótki spacer po dnie morza.
Wakacje już, już i zapominalskim coraz trudniej znaleźć miejsce na ciekawy rejs. Jeśli lubicie fiordy, morze, góry i w ogóle kawał dobrego żeglowania w zacnym towarzystwie, a jeszcze nie zaplanowaliście sobie lata to warto rzucić okiem na oferty last minute rejsów na żaglowcu Bonawentura
Dla przypomnienia wszystkie etapy prowadzi dobrze znany nam Adam Anczura: wyśmienity kapitan, doskonały szantyman, utalentowany kucharz, dusza towarzystwa i niezrównany gawędziarz - słowem prawdziwy żeglarz z krwi i kości. Wspominałem, że wszystkie dziewczyny go kochają?
18 maja 2014r. w niedziele przy pięknej, słonecznej pogodzie odbył się już VI Piknik Żeglarski na Stawach Stefańskiego. Organizatorami byli Klub Sportów Wodnych "ŁÓDŹ-RUDA", MOSiR, ŁOZŻ, WOPR.
Mariusz przygotował krótką relację z imprezy (zdjęcia pochodzą ze zbiorów klubu). Dziękujemy.
Jeden artykuł nakręca drugi...
Po przeczytaniu paru ciekawych zdań o kręgu polarnym postanowiłem napisać o swojej wizycie we wspominanej tam Zatoce Botnickiej.
W ubiegłym roku prowadziłem na Zjawie IV rejs do krańców Zatoki Botnickiej. Rejs był, rzecz jasna, etapowy, z wymianami załóg po drodze, w międzyczasie biorąc częściowy udział w The Tall Ships Races w Helsinkach i w Rydze. W linii prostej z Gdyni do końca Zatoki jest ponad 700 mil morskich. Na żaglach raczej nie pływa się po linii prostej, a na cały miesiąc trudno jest uzbierać załogę.
Dotarła do mnie informacja o ciekawym projekcie na Bałtyku, który może znacznie uatrakcyjnić Wasze rejsy. Jeśli planujecie pływanie w lipcu weźcie pod uwagę udział w "Boating Rally". Uczestnictwo jest bezpłatne po wcześniejszym zgłoszeniu a moc atrakcji zapewnianych przez organizatorów znacznie wykracza ponad możliwości samodzielnego zwiedzania. Uwaga ze względu na trasę regat niezbędna jest wiza rosyjska - trzeba o nią zadbać odpowiednio wcześniej - w tej kwestii również pomogą organizatorzy regat.
Dalej znajdziecie treść zaproszenia i program imprezy. Moim zdaniem warto się załapać:
Co wiecie o Dniu Polarnym? Że występuje przy biegunach, że jest długi... Ale jak długi? Jak daleko sięga? A ile czasu trwa dzień trochę dalej od bieguna?
Pływając po Bałtyku oczywiście ciężko ich doświadczyć ale też może być fajnie. Na przykład gdyby tak popłynąć ile się da na północ? To tylko 100km od koła podbiegunowego...
Aktualizacja 23.04.14: Gedania ma wolne miejsca*).
Jest taka piosenka Jerzego Porębskiego "Gdzie ta keja?", którą okrzyknięto żeglarską pieśnią wszechczasów... Ile prawdy o morzu i o życiu jest w tym utworze? I komu potrzebne są prawdy o morzu wyśpiewywane przez bardów takich, jak Jerzy Porębski?
Porębski o sobie, o rybach i ludziach, i odwrotnie - dzisiaj, dzięki falom internetu wam też Radio ze Szczecina w kabinie zagrało! Podesłał Jachu.
Dzisiaj będzie prawdziwa gratka, takie typowe "to se uz nevrati". W dobie internetu, kiedy cały świat jest na wyciągnięcie ręki a z Międzynarodową Stacją Kosmiczną urządza się koncerty live może to być nawet niezrozumiałe. A jednak! Papierowe listy zawsze miały w sobie coś niezwykłego. Czasem się zastanawiam czy w pogoni za nowoczesnością czegoś nie utraciliśmy bardzo ważnego...?
Zapraszam do korespondencji, która dotarła do mnie jeszcze we wakacje. Na pewno, że niejednemu Czytelnikowi Braciszka łezka się w oku zakręci... Dołączam się też do pytania - gdybyście mieli więcej takich wspomnień dajcie znać. Z największą przyjemnością czytam właśnie takie maile. Dziękuję.
Jak co roku wracamy po wakacyjnej przerwie. W tym roku możecie się spodziewać dwóch soczystych niusów miesięcznie. Na pierwszy ogień gorąca, jeszcze parująca relacja załogi biorącej udział w regatach Baltic Polonez Cup - załogi, bo od tego roku do startów dopuszczono również dwuosobowe ekipy.
Sądząc po prognozach pogody to już samo przepłynięcie trasy stanowiło wyzwanie dla takich ograniczonych składach, a gdzie tu jeszcze myśleć o zdobywaniu miejsc w rankingu! Tym bardziej gratuluję Tomkowi i Zbyszkowi wspaniałej przygody.
Pani Katarzyna Sejdak podesłała nam zaproszenie na finał The Tall Ships Races do Szczecina w dniach 3-6 sierpnia 2013. Samemu miałem przyjemność brać udział w tej imprezie w 2007 roku na pokładzie Daru Młodzieży - niesamowite przeżycie. Każdemu polecam by chociaż raz w życiu się na nią wybrał jeśli nie jachtem czy żaglowcem to przynajmniej pieszo...
Do zaproszenia była dołączona imponująca infografika nt The Tall Ships Races, którą można obejrzeć (i pobrać) w dalszej części artykułu. Serdecznie dziękuję.
Zgodnie z obietnicą dziś wspomnienie ostatnich "Opowieści i pieśni z kubryku i wacht", czyli o tym co było dla tych co nie ich nie było. Artykuł będzie wspólny, napisany przeze mnie i Tomka na prośbę miesięcznika "Żagle". Pełna treść artykułu dostępna po kliknięciu więcej - serdecznie zapraszam lubiących dużo czytać. Zdjęcia udostępnione przez Fundację.
PS: Już za dwa tygodnie (24. i 25. maja) w Łodzi XXIX Łódzkie Spotkania z Piosenką Żeglarską "KUBRYK", szczegóły na stronie organizatora.
Pamiętacie jak pisałem o ekscytujących przygodach Selma Expeditions na morzu Weddella? Już za tydzień, w niedzielę 21. kwietnia będzie kolejna okazja żeby na własne oczy i uszy poznać opowieści załogi.
Zapraszam na 17:00 do sali kinowej Łódzkiego Domu Kultury, sam też się oczywiście planuję pojawić. Takich okazji nie należy opuszczać z byle powodu. Tym bardziej, że będzie można uścisnąć rękę kpt. Henryka Wolskiego... Więcej szczegółów poniżej w zaproszeniu przysłanym przez Fundację Kubryk.
Złośliwi mówią, że żaglowiec to statek do przewożenia żagli...
Sam miałem okazję "załapać się" na TTSR w Aarhus na Chopinie i chyba w Szczecinie na Darze Młodzieży ale nigdy nie brałem udziału w etapie regatowym. Szczerze mówiąc, jak wszystkie regaty staram się omijać dużym łukiem, to perspektywa załapania się na imprezy lądowe i chłonięcie tej niesamowitej atmosfery (o trunkach i towarzystwie nie wspominając) w dwóch miastach jest jednak na tyle kusząca, że nie raz się zastanawiałem...
Teraz po przeczytaniu opowieści Tomka zaczynam się zastanawiać jeszcze bardziej nad udziałem. Raczej nie w tym roku bo ten zapowiada się intensywnie lądowo ale jak już się sprawy ustatkują to kto wie... Może w przyszłym sezonie porobię za starego, zgrzybiałego, 29-cio letniego, TTSR-owego dziada?
W niedzielę Cztery Refy zagrały niesamowity koncert w Łodzi, na którym niestety nie mogłem być osobiście. Na szczęście można liczyć na fanów - Marcin Rybak przysłał obszerną relację. Dziękuję bardzo.
Przy okazji załączam zaproszenie na kolejne, bardzo ciekawie się zapowiadające spotkanie z "Opowieści i Pieśni z Kubryku i Wacht" - szczegóły w dalszej części artykułu.
Nieoczekiwanie trafiła mi się wczoraj okazja wyjazdu do Chorzowa, gdzie w Starym Porcie kpt Tomasz Łopata opowiadał o wyprawie jachtu Selma na morze Weddella. Jeżeli wiecie, gdzie jest koniec świata to będzie jeszcze kawałek dalej - tam gdzie stary Larsen orał lód goniąc wieloryby.
Czemu w Chorzowie jest takie żeglarskie miejsce i się opłaca a w Łodzi być nie może?
Andrzej Radomiński opowiada o Mesie Kaprów Polskich
Ostatni sobotni wieczór stycznia został niemym świadkiem nadzwyczajnych wydarzeń, które rozegrały się na drugim piętrze Łódzkiego Domu Kultury. Na salę wypełnioną po brzegi sympatykami żeglarstwa wtargnął przez nikogo nie zatrzymywany Andrzej Radomiński i bezpardonowo zawojował serca słuchaczy. Odziany w płaszcz z żaglowego płótna i równie tradycyjne nakrycie głowy już na samym początku wywołał trzęsienie ziemi, a potem napięcie tylko rosło.
Kolejne, trzecie już „Opowieści i pieśni z kubryku i wacht” zostały zaplanowane na ostatnią sobotę stycznia. Gościem specjalnym spotkania będzie pewnie bardzo dobrze znany członek Bractwa Wybrzeża - Mesy Kaprów Polskich, znakomity gawędziarz Andrzej Radomiński. Jest reżyserem filmowym, dziennikarzem, twórcą filmów o tematyce podróżniczej i przyrodniczej, żeglarzem i uczestnikiem wielu rejsów, m.in. przez Atlantyk na jachcie "Spaniel 2" i na "Darze Młodzieży" do Japonii. Autor filmów "Gorycz zwycięstwa", "Port zaginionych okrętów", "Wyspa mgieł i sztormów" napisał również książki: "Okrakiem przez Atlantyk" i "W poszukiwaniu Conrada"... Posłuchamy jego wspomnień i wspólnie przypomnimy postać Władysława Wagnera, który jako pierwszy z polskich żeglarzy opłynął świat.
Po szczegóły zapraszam do dalszej części artykułu.
Najbardziej chyba popularnym z systemów kontraktów jest układ dwa na cztery. Czyli, jak wie zapewne większość z czytających - cztery miesiące na statku i dwa w domu. Łatwo policzyć, że marynarz spędza na morzu dwie trzecie swego zawodowo - czynnego życia. Cóż - już starożytni mawiali, że ludzkość składa się z tych, którzy żyją, umarli i... pływają.
Co dzieje się, gdy taki Pan i Władca wraca do domu? Można o tym poczytać w dzisiejszym artykule z PortaluMorskiego... Polecam.
Długo nie mieliśmy żadnych wieści od Adama. Jednak nie lenił się przez ten czas i spędził kilka miesięcy u wybrzeży Ameryki Południowej. Dziś zafundował nam soczyste zdjęcia wykonane przez załogę s/y Polonus w XIV etapie wyprawy 2011-2012 okraszone jego krótkim komentarzem.
Szczerze zapraszam do chłonięcia wrażeń i przy okazji zapoznania się z postacią autora. Adam jest żywym przykładem zasady "chcieć to móc" - pływa gdzie chce, z kim chce i kiedy chce. Wszystko dzięki poświęcaniu żaglom nie tylko wakacji. Pracuja po sezonie nad sobą i zachowaniem kontaktów społecznych procentuje w sezonie znacznym poszerzeniem możliwości... ale o tym może opowiemy zainteresowanym kiedy indziej.
Dziś po szaleństwach targowego drożej, wyżej, więcej elektroniki gratka dla żeglarzy tradycyjnych. Piotr Cichy we wrześniu wziął udział na jachcie Mestwin w ascetycznych regatach Classic Cup udowadniając, że daje się pływać bez wszędobylskiej elektroniki.
Cichemu dziękuję za opis i gratuluję dobrej zabawy. Miło czytać o skutecznym żeglowaniu do celu bez gpsów, radarów, chart-ploterów - korzystajcie do woli bo w kolejnym artykule zobaczycie zdjęcia telewizorów plazmowych zamontowanych na jachtach!
Kabina kapitańska na Panoramie usytuowana jest w taki sposób, że skipper może błyskawicznie znaleźć się w nawigacyjnej i na pokładzie, a wychylając się ze swojej koi może zobaczyć, przez otwarte drzwi, kambuz i fragment mesy z szafkami, zawierającymi apteczkę i podręczne zapasy. Nad ranem, dochodzące stamtąd odgłosy sprawiają, że wychylony z koi zaglądam do mesy. Zwykle nocne odgłosy z mesy oznaczają, że kolejny łasuch dobrał się, do ukrytych w szafkach słodyczy, ale tym razem trwało to niepokojąco długo.
Gdy o 6 rano ktoś długo grzebie w apteczce, może to oznaczać kłopoty...
Od prawej: Bronisław Radliński (kapitan), Roman Nowak (I oficer) i Witold Kantak (III oficer)
Ostatnio pisałem o zaproszeniu jakie dostał Braciszek na II spotkanie z cyklu "Opowieści i Pieśni z Kubryku i Wacht". W sobotę miałem okazję poznać osobiście wspaniałą załogę jachtu Solanus, który jest flagową jednostką Sekcji Żeglarstwa Morskiego LOTTO-Bydgostia-WSG. Panowie Bronisław Radliński (kapitan), Roman Nowak (I oficer) i Witold Kantak (III oficer) jako pierwsza załoga pod polską banderą (i czwarta na świecie) podczas wyprawy "Morskim szlakiem Polonii" opłynęli obie Ameryki zdobywając w jednym rejsie Przejście Północno-Zachodnie i Przylądek Horn.
Wspaniały rejs trwał 502 dni, w trakcie których oprócz marzeń załogi spełniały się też marzenia spotykanych Rodaków na emigracji. Wielu z nich ze łzami w oczach wyznawało, że gdy sami nie mogli pojechać do Polski, Polska przyjechała do nich. Na szczególną uwagę zasługuje średnia wieku na Solanusie: czyżby młodzi nie chcieli żeglować? J-80 może pomieścić 9 osób a mimo wszystko były etapy podczas, których płynął tylko z trzema...
Piotrek Cichy podesłał całkiem szczegółowy opis naszego jesiennego rejsu na zakończenie sezonu 2011 po Greifswalder Boden. Serdecznie zapraszam do lektury, którą warto później uzupełnić galerią zdjęć dostępną w osobnym artykule.
PS: Tomku, z niecierpliwością czekamy na zdjęcia z twojego aparatu!
Znów udało się zamknąć sezon nietuzinkowym rejsem w połowie listopada. Tym razem wybraliśmy się dookoła wyspy Uznam. Było cieplej i wietrzniej niż rok temu na Zalewie Wiślanym.
Porządna odskocznia od szarego łódzkiego życia była mi niezmiernie potrzebna, oby więcej takich wyjazdów. Wreszcie mogłem sobie przypomnieć co to znaczy żeglować po morzu na małym jachcie - żaglowce żaglowcami, ale taka "łupinka" też potrafi przynieść wiele wspaniałych doznań.
PS: Pozdrawiam Adama, Olgę i oczywiście Cichego licząc na dalszą współpracę tak żeglarską jak i przy tworzeniu artykułów dla Braciszka. Ammiszaddaj.
Jak podają wszystkie agencje prasowe dziś rano około 8 czasu lokalnego Fryderyk Chopin stracił oba maszty ok. 160 km na południowy zachód od brytyjskich wysp Scilly. Nie ma wzmianki o rannych, żaglowiec zażądał asysty i pomocy w celu odholowania do portu.
Jestem bardzo emocjonalnie związany z Chopinem a ta informacja boli tym bardziej, że całkiem niedawno mieliśmy podobny wypadek Pogorii... Od dalszego komentarza się powstrzymam, dopóki nie będą znane dalsze szczegóły sprawy. Po kliknięciu więcej oryginalny artykuł z Falmouth Packet.
Załodze z całego serca życzę szczęśliwego powrotu i jak najmniejszych strat w sprzęcie - niech Neptun ma Was w swojej opiece!
Niedawno pojawił się w sieci kolejny, już piąty, numer Dobrej Praktyki Żeglarskiej. W tym, tak samo jak w poprzednich - samo "mięsko", czyli coś czego mi osobiście brakuje w periodykach drukowanych. Serdecznie polecam i zapraszam do przegryzienia się przez 61 interesujących stron.
W tym kwartale możemy przeczytać między innymi o zachowaniu podczas mgły na morzu, awarii, której nie udało się zapobiec, żaglowcach odpływających w przeszłość, ubezpieczeniach i o kilku rejsach - w tym mój skromy tekst o małosolnym pływaniu poza sezonem. Galerię zdjęć z tego rejsu zamieściłem tu a dłuższe wspomnienia dzięki uprzejmości Krzyśka Bieńkowskiego przeczytacie na 26 stronie najnowszego wydania Dobrej Praktyki Żeglarskiej. Do pobrania po kliknięciu więcej.
W Łodzi odbywa się pierwsza edycja Łódzkich Dni Żeglarskich "Łódź na horyzoncie". Od piątku do niedzieli w klubie Wytwórnia na odwiedzających czeka sala projekcyjna z filmami, wystawowa z kilkoma stoiskami i dużym zbiorem modeli statków, sala klubowa będąca centrum i warsztaty nawigacyjne.
Impreza skupia się wokół prezentacji prowadzonych w obszernej, dobrze nagłośnionej sali a część "targowo-wystawowa" była niejako na przystawkę. Z ciekawszych warto wspomnieć relację Nataszy Caban z rejsu dookoła świata i prezentację projektu "Zobaczyć morze".
Są rzeczy niezmienne. Po tragedii ze Smoleńska naprawdę wierzyłem, że coś się zmieni w naszym kraju. Na pewno nie wiele, ale może chociaż trochę... Trzy dni później, we wtorek już miałem pewność, że nic. Na szczęście są też inne niezmienne prawdy - wielkimi krokami zbliża się sezon, coraz więcej jachtów już na wodzie, coraz więcej planów na wakacje. Za planami idą rejsy, a jeśli rejsy to niezbędna jest nawigacja.
To prawda niezmienna i znana od zarania dziejów żeglarstwa. Navigare necesse est, a jeśli tak, to dziś już ostatni dzwonek na gruntowne odświeżenie swojej wiedzy. Wszystkim, którzy chcieliby wiedzieć jak najszybciej dopłynąć bezpiecznie z Gdyni do Karlskrony*) po loksodromie czy ortodromie a do tego chcących wgryźć się głębiej w tajniki nawigacji polecam stronę Nautical Issues (po polsku).
*) Uprzedzając złośliwe komentarze, najszybciej oczywiście będzie płynąć promem.