Boatshow 2012 - fotorelacja
Po czterech latach emigracji targi Boatshow wreszcie wróciły do Łodzi. Dwa tygodnie temu w nowej hali przy ulicy Politechniki 4 zagościły łodzie i jachty, z którymi miasto mające łódkę w herbie na co dzień ma tak mało do czynienia. Na przeszło 5,5 tys metrów kwadratowych zaprezentowało się 167 wystawców nie tylko z Polski. Żeby tylko nie ta chmura dymu tytoniowego przed głównym wejściem...
Muszę przyznać, że jest to 3 lub 4 relacja w historii Braciszka i tym razem zostałem pozytywnie zaskoczony. Pierwsze wrażenie, że mało, że wszystko w jednej hali upchnięte natychmiast zostało zmiażdżone przez rzeczywistość: nie zdążyłem zrobić wszystkiego co planowałem. Pomimo akredytacji mając 3 dni na zwiedzanie zabrakło mi czasu na rozmowy i odwiedzenie konferencji towarzyszących. Po kliknięciu więcej 123 zdjęcia i trzy strony opisu. Serdecznie zapraszam.
W piątek po przybyciu na miejsce zostałem skierowany do biura prasowego gdzie czekał stosik materiałów przygotowanych dla Braciszka. Nowoczesne wejście, bramki jak w metrze i wielka szatnia zrobiły bardzo pozytywne wrażenie. Między piętrami można przemieszczać się dużą windą, która tak samo jak bramki wejściowe jest dostosowana do potrzeb rodzin z wózkami oraz osób niepełnosprawnych. Nie ma schodów, progów ani stromych podjazdów - wszędzie można dostać się o własnych siłach. W korytarzu naprzeciwko wejścia znalazły się między innymi stoiska Polskiego Związku Żeglarskiego, Pucharu Polski Jachtów Kabinowych, Polskiej Izby Przemysłu Jachtowego i Sportów Wodnych, Jachtingu Motorowodnego i portalu mazury.info.pl. Dalej niezbyt trafnie ulokowana scena, z której nic nie było słychać przez gwar dochodzący z pobliskiej "strefy odpoczynku" i restauracji.
Dalej rozciągały się tereny wystawowe, na których bez problemu zmieściło się ponad 100 jachtów wraz ze stanowiskami przedstawicieli poszczególnych firm. W oczy od razu rzucał się największy z nich, uhonorowany Nagrodą Publiczności oceaniczny Haber 34C4 z brązowymi żaglami. Produkcja stoczni Haber Yachts sp. z o.o. o długości 34 stóp zaprojektowana przez Janusza Konkola mieści w sobie salonik znany z 40-to stopowych jachtów, trzy tony balastu, standardowo montowany system samosterowności C4 (opatentowany w 2006 roku wykorzystuje dynamicznie opuszczane cztery płetwy dziobową, główną i dwie rufowe dzięki którym po odpowiednim ustawieniu żagli jacht według zapewnień producenta zachowuje samosterowność...), stacjonarny silnik o mocy 39 koni mechanicznych oraz system bloczków umożliwiający jednoosobową obsługę podczas żeglugi. Ostateczną ocenę tych rewelacji pozostawiam czytelnikom natomiast sam dodam, że jednostka prezentuje się bardzo kusząco, przyciąga oko i sprawia, że nie chce się opuszczać pokładu. Wewnątrz kabiny o prawie 2 metrowej wysokości jest aż nadto miejsca dla siedmioosobowej załogi. Znajdziemy tam kardanową kuchenkę z piekarnikiem, lodówkę, system hi-fi i mnóstwo jaskółek na rzeczy osobiste. Szczerze mówiąc chciałbym kiedyś mieć okazję osobiście wypróbować jak takie rozwiązania sprawdzają się podczas żeglugi.
Zdecydowanie było co zwiedzać, bardzo mi się podobało, że prezentowane produkty były ściśle związane z żeglarstwem: były jachty, czartery, okucia, elektronika, książki i czasopisma, płyty i programy, nie było natomiast biżuterii "dla żeglarzy", samochodów "dla żeglarzy", podkładek pod myszy "dla żeglarzy" itp. Targi były rzeczywiście branżowe a zainteresowanie firm na tyle duże, że nie było potrzeby zapychać miejsc i budżetu czym popadanie. Z informacji uzyskanych w biurze prasowym wynika, że wystawców typowo branżowych zgłosiło się więcej niż przewidziano możliwości i 15. ostatnich musiało spotkać się z odmową. W planach na kolejny rok Interservis planuje dla Boatshow przeznaczyć dwie dodatkowe hale - starą sportową (po wykonaniu remontu) i expo łącząc je zadaszonymi, ruchomymi chodnikami pozwalającymi szybko przemieszczać się między nimi - jak pasy transmisyjne na lotniskach. Miejmy nadzieję, że wypadnie to równie dobrze jak w tym roku. Wielu wystawców, z którymi rozmawiałem chwaliło łódzką lokalizację ze względu na lepsze rozmieszczenie i znacznie większą ilość odwiedzających. Alejki między stoiskami były wystarczająco szerokie żeby się spokojnie mijać a jednocześnie nie wiało na nich pustkami, co zdarzało się Poznaniu.
Oprócz jachtów można było zobaczyć dużo osprzętu i elektroniki. Duże stoisko Eljachtu było dobrze zaopatrzone w różnego rodzaju radiostacje, ukfki, chartplotery i oświetlenie nie tylko nawigacyjne. Na przeciwko do kupienia były liny oferowane przez Linorex Łódź a tuż obok znajdowały się silniki stacjonarne Diesel Air Poland między innymi ze zgłoszonym do konkursu o Złoty Medal Targów Boatschow hybrydowym silnikiem spalinowo-elektrycznym marki elsail Hybrid. Silnik może być zasilany elektrycznie z baterii, które są doładowywane podczas normalnej pracy spalinowej i podczas żeglowania korzystając z obrotów śruby spowodowanych oporem wody. Za rogiem mieliśmy kolejne duże stoisko z produktami Webasto, kawałek dalej długą wystawę elektroniki oferowanej przez firmę Skaut. Mercato Aqua-Sport zaprezentowała hydraulikę, którą na pewno będzie się przyjemnie montować w żeglarskich trzewikach i pasiastej koszulce zakupionych na stanowisku North Sails.
Nie mogło zabraknąć wydawnictwa JOTER-MUSIC z bogatą ofertą szant i pieśni kubryku. Przeglądając płyty można było porozmawiać z Jurkiem Rogackim z Czterech Refów. To już kolejna okazja w ciągu kilku ostatnich tygodni - przypomnę, że było to także możliwe podczas koncertów które się odbyły przy okazji spotkań "Opowieści i Pieśni z Kubryku i Wacht" i w pubach Keja i Bukowina. JOTER-MUSIC prowadzi również sprzedaż wysyłkową szant, pieśni morza, piosenek żeglarskich i muzyki folk na płytach i kasetach.
Jak zwykle ogromne stanowisko ze wszystkim co żeglarskie w cenach równie żeglarskich przygotowała Bakista: były garnki, rowery, chemia, sztormiaki, kamizelki zwykłe i pneumatyczne, koła, chartplotery, ukfki, gaśnice, torby, szelki, szekle, kausze, karabińczyki, tratwa ratunkowa (nadmuchana), lampy parafinowe i elektryczne, bluzy w pasy i bez nich a nawet kasa i terminal kart płatniczych. Zgodnie też ze starą arabską, kupiecką tradycją najbardziej zagorzali tradycjonaliści mogli utargować nawet 10% rabatu na zakupione dobra, co przy kosztach cudów typu radiopławy EPIRB robiło się już zdecydowanie zauważalną kwotą. To całkiem dobry sposób jak bezpiecznie przyoszczędzić na bezpieczeństwie, które choć drogie jest przecież najważniejsze. Sam chociaż mało pływam nabyłem kilka lat temu pneumatyka - również na targach, i również w bardzo promocyjnej cenie ale od innego wystawcy, którego niestety w tym roku nie widziałem. Taka kamizelka nie ogranicza ruchów przez co można ją zawsze nosić na sobie a po wyrobieniu nawyku zakładania przy wchodzeniu na pokład znacznie zwiększa szanse w wypadku wypadku.
Skoro już jesteśmy przy bezpiecznym pływaniu: firma Otago Yacht zaprezentowała bogatą ofertę czarterów barek i jachtów motorowych armatora "Le Boat" w sam raz do rodzinnego pływania po kanałach Europy. Po krótkim, kilkunastominutowym przeszkoleniu odbywającym się w momencie przejmowania barki każdy nawet bez wcześniejszego doświadczenia spokojnie da sobie radę. Dodatkowym atutem jest możliwość wybrania trasy one-way i zdania naszej luksusowej, pływającej przyczepy kempingowej w dowolnej miejscowości z przedstawicielstwem operatora, nie koniecznie tej skąd zaczynaliśmy. Z najbardziej zachwalanych kierunków: Wenecja (tłumaczyć chyba nie trzeba), południowe wybrzeże Francji (winnice!), Normandia (zamki) czy Szkocja (Fort Williams i potwornie potworny potwór z Loch Ness). W zależności od terminu i standardu ceny czarteru wahają się od ok 600 euro do ponad 4 tysięcy. Samemu byłem na jednym takim rejsie i swoje wspomnienia opisałem w osobnym artykule wydanym w tym roku na łamach Jachtingu Motorowodnego i Dobrej Praktyki Żeglarskiej (nr 6, według zapewnień wydawcy ma się ukazać na najbliższe targi Wiatr i Woda). Tą przyjemność umożliwili mi przyjaciele z Charter-Navigatora, którym bardzo dziękuję za zaproszenie i zorganizowanie super imprezy. Charter-Navigator oczywiście był również obecny na targach i prowadzi podobną ofertę będąc polskim przedstawicielem między innymi Nicolsa oraz mnóstwa jachtów żaglowych, motorowych, katamaranów i housebotów z całego świata.
Dla osób, które wolą jednak bardziej aktywny sposób spędzania czasu na wodzie i zamiast atrakcji pobocznych: zwiedzania, jeżdżenia rowerem, picia kawy w kafejkach chcą zmierzyć się z żywiołem, ciekawą opcją były warsztaty nawigacyjne prowadzone przez Szkołę Żeglarstwa 4winds z Gdyni. Chłopaki odwalili kawał dobrej, tradycyjnej roboty ucząc podstaw potrzebnych każdemu sternikowi, nie ważne czy będzie korzystał z map papierowych czy najnowszej elektroniki. 4winds podobnie jak Albatros oprócz szkoleń oferuje również rejsy. Rejsy jak najbardziej rzeczywiste, prawdziwe ze słoną bryzą rozwiewającą brodę i falami zwiedzającymi sztormiak od kaptura aż po same kalosze. Czemu o tym się rozpisuję? Otóż jeśli ktoś ma nadmiar gotówki Akademia Jachtingu, we współpracy z kapitanem Baranowskim, sprzedawała miejsca na rejsach wirtualnych, podczas których pełni się wachty w domu przed komputerem, prace pokładowe wykonuje na forum a nawigacje prowadzi w specjalnym programie...
Niestety zabrakło mi już czasu na odwiedzenie konferencji towarzyszących targom chociaż bardzo chciałem posłuchać prezentacji "Jeśli na morze to tylko jachtem mieczowym" (Janusz Konkol, Haber Yacht), "Żaglowce są jak wino... - opowieść o walce, pracy i zabawie na dawnych oraz współczesnych pokładach" (Mira Urbaniak - pozdrawiam i dziękuję za rozmowę przy okazji koncertu "Czterech Refów" w Kei), "Wielka Bitwa o Gotland..." i oczywiście warsztatów nawigacyjnych prowadzonych przez 4winds. Udało mi się za to zdążyć na spotkanie pod tytułem "Konferencja Dyrektorów Sportowych PZŻ i olimpijczyków podsumowująca Konferencję ISAF. Ostateczne zatwierdzenie konkurencji i............" - byłem jedynym przedstawicielem mediów na sali, wnioski niech sobie każdy wyciągnie sam.
Prosto z hali targowej można było udać się do tawerny. W kiepsko ogrzewanym nagrzewnicą namiocie pod szyldem Gniazda Piratów czekała pokrzepiająca kiełbasa z piwem i ukulturalniające dźwięki Flash Creepu, Młodych Wyjców, Qczy, TiMu a w sobotę wieczorem również EKT - Gdyni. Koncerty odbywały się także po zamknięciu targów, występowały wtedy między innymi "Cztery Refy" w Pubie Keja i "Mordewindy" w Zapiecku, a bilet wstępu na targi zapewniał jedno lane piwo gratis.
Podsumowując, jestem z Boatshow 2012 zadowolony, wystawcy z którymi miałem przyjemność rozmawiać również je chwalili, zwłaszcza porównując do ubiegłych kilku lat spędzonych w Poznaniu (głównie ze względu na ilość odwiedzających i lokalizację) i Interservis chyba też nie narzeka. Gawiedź miała na czym zawiesić oko, chętni do rozmowy mogli na spokojnie pogadać a kontakty handlowe i towarzyskie prawdopodobnie przyniosą sporo owoców w przyszłości. Fajnie było!
PS: W innym artykule można zobaczyć zdjęcia nadesłane przez Czytelniczkę, która wygrała u nas podwójne zaproszenie na targi.